środa, 14 października 2015

Roksana Mikołajczak: Dziewczynka czy chłopiec?

1-go października byłam na kolejnych badaniach prenatalnych, podczas których lekarz zdradził nam płeć dziecka. Zgodnie z obietnicą dzielę się z Wami tą wspaniałą nowiną – pod sercem noszę śliczną dziewczynkę! Kiedy lekarz poinformował nas o tym fakcie podczas badania USG, nasza radość była naprawdę nie do opisania. Nie ukrywam, że marzyła nam się córeczka od początku ciąży miałam przeczucie, że w moim brzuchu rośnie  właśnie mała Kasieńka. :)

Wyniki badań prenatalnych są bardzo dobre. Obecnie trwa 23 tydzień ciąży, a mała waży 500 gram. Lekarz zalecił mi jednak kontrolę przepływu krwi, ponieważ obecne wyniki mieszczą się w górnej granicy normy 101cm/s. Wykonanie USG nie było wcale takie proste – maleńka Kasia jest bardzo ruchliwa i nie pozwalała się zmierzyć podczas badania. W czasie jego trwania udało się nagrać kilka krótkich filmów i zdjęć,  możecie je zobaczyć poniżej. Kolejne badanie prenatalne odbędzie się 10-go grudnia. Termin porodu wyznaczono na 11 lutego i prawdopodobnie odbędzie się za pomocą cesarskiego cięcia.

Dzidzia wierci się w brzuszku, czuję jej coraz częstsze i wyraźniejsze ruchy. Jednego dnia kopie przez większość czasu, a innego dnia jest spokojniejsza. Czasami żartuję, że częstotliwość ruchów zależy od tego co jem – jeśli jej coś smakuje zaczyna się intensywnie ruszać. :)

Brzuszek jest coraz cięższy co sprawia, że przy dłuższych spacerach, doskwierają mi problemy z kręgosłupem. Ból dotyczy głównie części krzyżowej. To normalne dla wielu kobiet w ciąży, chociaż przyznam szczerze, że ból pojawiał się u mnie już przed ciążą, podczas dużego wysiłku fizycznego. W momencie ucisku, pomaga jednak chwila spoczynku w wygodnej pozycji.


W wyniku powiększania się brzucha i rozszerzania się skóry, momentami pobolewają mnie również okolice stomii. Ostatnio pojawił się również problem z ropiejącą przetoką, która pojawiła się w okolicach kości ogonowej. Ropień został oczyszczony przez specjalistów. Ze względu na ciąże nie podano mi antybiotyku, ale na szczęście rana zagoiła się zgodnie z planem.


Jeżeli chodzi o dolegliwości ciążowe w ostatnim czasie dokuczała mi zgaga i nudności. Obecnie jest trochę lepiej. Tak jak wspomniałam wiem, że to normalne dla ciąży, dlatego trzeba zacisnąć zęby i przeczekać. Mimo gorszych chwil jestem bardzo szczęśliwa, że nasza córeczka rozwija się prawidłowo. O tych gorszych momentach zapewne zapomnę, kiedy tylko zobaczę ja po raz pierwszy. Jestem pewna, że będę wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie!



Nie mogę doczekać się kiedy wezmę ją na ręce, kiedy ją przytulę, kiedy zobaczę jej pierwszy uśmiech i usłyszę pierwsze słowo. Z niecierpliwością czekam na jej pierwszy dzień w szkole i śmieję na myśl o tym, kiedy pojawi się pierwsza ocena w dzienniku i kiedy zapukają do drzwi jej pierwsi adoratorzy. Wiem, że to wszystko jest jeszcze bardzo odległe, ale czekając na mojego maluszka często o tym rozmyślam. Trzymajcie za nas kciuki już niebawem podzielę się z wami kolejnymi informacjami.  

piątek, 9 października 2015

Sylwia Ratajczak: Góry stomii nie straszne

Chciałabym się z Wami podzielić wspomnieniem z ostatniego spontanicznego wyjazdu w góry. Moi bliscy znajomi, którzy przebywali na urlopie w Zakopanem, zrobili nam niespodziankę i zafundowali nam weekend dla dwóch osób w górach. Naszym synkiem zajęła się babcia, a córka była na wycieczce w Londynie, dlatego nie zastanawialiśmy się długo i podjęliśmy decyzję, że wyjeżdżamy. W nocy byliśmy już w drodze.

Do Zakopanego dojechaliśmy o 7:00 rano, a już tego samego dnia o 9:00 wyruszyliśmy razem nad Morskie Oko. Trasa, którą musieliśmy pokonać, to aż 9 km w jedną stronę. Jak zwykle było warto – widoki wprost nie do opisania. Żadne zdjęcia nie oddadzą piękna tego miejsca.

W drodze powrotnej z Morskiego Oka zajrzeliśmy do położonego na uboczu szlaku schroniska górskiego. A tam czekały na nas spokój, cisza i przepyszna kwaśnica, czyli tradycyjna góralska zupa przygotowywana na bazie kiszonej kapusty i mięsa. Jak to się mówi – żyć nie umierać. J Kiedy wróciliśmy ze szlaku prawie nie czuliśmy nóg, jednak tego co zobaczyliśmy w tym dniu nie odbierze nam nikt. Wysiłek wynagrodziliśmy sobie przyjemnym wieczorkiem w góralskiej karczmie.

Następnego dnia zdecydowaliśmy się wybrać na Wielki Kopieniec. Krótka wizyta w bacówce po oscypki i ruszyliśmy w góry. Kiedy dotarliśmy na szczyt – 1328 m n.p.m. – widoki były wprost obłędne. Zatrzymaliśmy się tam na chwilę, aby móc zapamiętać jak najwięcej. Rozłożyliśmy się na polanie i raczyliśmy się oscypkami, które w połączeniu z gruzińskim winem smakują nieziemsko. Zresztą w takich okolicznościach przyrody wszystko smakuje wyśmienicie.

Po zejściu z gór, odwiedziliśmy Krupówki i zjedliśmy obiad w regionalnej karczmie „Zbójnicka Chata”. Klimat był rewelacyjny. Następnego dnia niestety musieliśmy pożegnać się z pięknymi górskimi pejzażami, Mimo, krótkiego pobytu wspomnienia pozostaną w naszych głowach na bardzo długo. Oczywiście planujemy tam jeszcze wrócić i zdobyć niejeden tatrzański szczyt. Z pewnością zastanawiacie się jak w czasie zdobywania szczytów zachowywała się moja stomia – zupełnie w niczym mi nie przeszkadzała, a pewnych momentach była nawet pewnym udogodnieniem. Dlatego polecam Wam nie obawiać się długich spacerów i podbijania górskich szczytów ze stomią. J