piątek, 23 marca 2018

Sylwia Ratajczak - Cukier

Od kiedy zaczęłam regularnie chodzić na siłownię zmieniłam dietę dzięki poradom mojego trenera-dietetyka. Przede wszystkim cukier, którego używałam do kawy, herbaty i niektórych potraw, zamieniłam na ksylitol fiński. Pożegnałam się z cukrem już dwa miesiące temu i widzę dużą poprawę samopoczucia, a przede wszystkim moje jelito ma się lepiej. Ksylitol w porównaniu do cukru dostarcza organizmowi około 40% kalorii mniej, więc jest bardzo wskazany dla osób, które zmagają się z nadwagą. Dodatkowo stymuluje wchłanianie wapnia w jelitach, co skutkuje wzmocnieniem kości. Dzięki temu, że ksylitom nie poddaje się fermentacji w przewodzie pokarmowym mogę cieszyć się brakiem wzdęć, które do tej pory miewałam. W tłusty czwartek pozwoliłam sobie na pączka i niestety od razu odbiło się to na moim samopoczuciu – brzuch wzdęty, biegunka.
Ksylitol wygląda identycznie jak cukier. Nie zauważyłam różnicy w smaku herbaty, no może jest trochę słodszy i używam go mniej. Na początku trzeba uważać z ilością ksylitolu, gdyż może powodować lekka biegunkę, ale po tygodniu organizm przyzwyczaja się (oczywiście u każdego może to wyglądać nieco inaczej). Mimo braku jelita grubego ja nie odczułam tych negatywnych efektów. Odstawiłam też słodycze, które wcześniej regularnie podjadałam. Teraz pozwalam sobie na coś słodkiego tylko do niedzielnej kawy. Z czasem postaram się także nauczyć piec ciasta i ciasteczka z dodatkiem ksylitolu zamiast cukru (chociaż szczerze mówiąc nie lubię piec).
Pozdrawiam Was serdecznie i zachęcam do zmian naszej diety na zdrowszą.

wtorek, 13 marca 2018

Damian Pietruszewski - Operacja


W końcu udało się! Byłem ostatnio w Szczecinie i wyznaczono mi termin operacji prawego kolana. Zerwane więzadła zostaną w końcu naprawione, kość strzałkowa wróci na swoje miejsce - tę kość najpierw mi złamią, a potem ustawią we właściwy sposób.

Na oddziale mam się stawić 29 marca o 9.00 rano, a następnego dnia na stół. Lekarz powiedział, że powinno zakończyć się na jednej operacji, ale wszystko okaże się dopiero na stole operacyjnym. Być może będę musiał poddać się jeszcze jednemu zabiegowi, którym byłoby wstawienie sztucznego kolana. Z endoprotezą będę czuł się jak transformer. :)

Nawet nie wyobrażacie sobie jaki kamień spadł mi z serca, kiedy usłyszałem że już w tym roku pozbędę się stabilizatora. Jak już będzie po wszystkim chętnie przekażę go innym. Jeśli ktoś mógłby z niego jeszcze skorzystać to będzie super, szkoda go wyrzucić. Ten sprzęt jest sporo warty, a ja chcę pomóc innym jak tylko mogę.

Po operacji na pewno dam Wam znać jak to się skończyło i jak mi idzie rehabilitacja. Znowu mnie czeka nauka chodzenia, i wcale kolejnym razem nie jest łatwiej, ale zawsze mnie gna motywacja, że kolejnego dnia każdy krok będzie łatwiejszy. Dam radę dla Was i dla siebie. 

Trzymajcie się!