piątek, 9 października 2015

Sylwia Ratajczak: Góry stomii nie straszne

Chciałabym się z Wami podzielić wspomnieniem z ostatniego spontanicznego wyjazdu w góry. Moi bliscy znajomi, którzy przebywali na urlopie w Zakopanem, zrobili nam niespodziankę i zafundowali nam weekend dla dwóch osób w górach. Naszym synkiem zajęła się babcia, a córka była na wycieczce w Londynie, dlatego nie zastanawialiśmy się długo i podjęliśmy decyzję, że wyjeżdżamy. W nocy byliśmy już w drodze.

Do Zakopanego dojechaliśmy o 7:00 rano, a już tego samego dnia o 9:00 wyruszyliśmy razem nad Morskie Oko. Trasa, którą musieliśmy pokonać, to aż 9 km w jedną stronę. Jak zwykle było warto – widoki wprost nie do opisania. Żadne zdjęcia nie oddadzą piękna tego miejsca.

W drodze powrotnej z Morskiego Oka zajrzeliśmy do położonego na uboczu szlaku schroniska górskiego. A tam czekały na nas spokój, cisza i przepyszna kwaśnica, czyli tradycyjna góralska zupa przygotowywana na bazie kiszonej kapusty i mięsa. Jak to się mówi – żyć nie umierać. J Kiedy wróciliśmy ze szlaku prawie nie czuliśmy nóg, jednak tego co zobaczyliśmy w tym dniu nie odbierze nam nikt. Wysiłek wynagrodziliśmy sobie przyjemnym wieczorkiem w góralskiej karczmie.

Następnego dnia zdecydowaliśmy się wybrać na Wielki Kopieniec. Krótka wizyta w bacówce po oscypki i ruszyliśmy w góry. Kiedy dotarliśmy na szczyt – 1328 m n.p.m. – widoki były wprost obłędne. Zatrzymaliśmy się tam na chwilę, aby móc zapamiętać jak najwięcej. Rozłożyliśmy się na polanie i raczyliśmy się oscypkami, które w połączeniu z gruzińskim winem smakują nieziemsko. Zresztą w takich okolicznościach przyrody wszystko smakuje wyśmienicie.

Po zejściu z gór, odwiedziliśmy Krupówki i zjedliśmy obiad w regionalnej karczmie „Zbójnicka Chata”. Klimat był rewelacyjny. Następnego dnia niestety musieliśmy pożegnać się z pięknymi górskimi pejzażami, Mimo, krótkiego pobytu wspomnienia pozostaną w naszych głowach na bardzo długo. Oczywiście planujemy tam jeszcze wrócić i zdobyć niejeden tatrzański szczyt. Z pewnością zastanawiacie się jak w czasie zdobywania szczytów zachowywała się moja stomia – zupełnie w niczym mi nie przeszkadzała, a pewnych momentach była nawet pewnym udogodnieniem. Dlatego polecam Wam nie obawiać się długich spacerów i podbijania górskich szczytów ze stomią. J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz