Witam ponownie wszystkich czytelników bloga! J
Chciałabym podzielić się z Wami wspomnieniem z moich
zimowych ferii. Razem z rodziną i znajomymi spędziłam ten czas na nartach w
Czechach. Przed wyjazdem nic nie zapowiadało tak pięknej pogody, jaką
zastaliśmy na miejscu. Mieliśmy mega szczęście. Tydzień, który spędziliśmy na
nartach był po prostu idealny jeśli chodzi o aurę. Towarzyszył nam delikatny
mróz i słońce. No i oczywiście to co najważniejsze, czyli dużo śniegu.
Fantastyczny śnieg, który wyglądał jak bita śmietana (tak mi się kojarzył,
pewnie dlatego, że jestem niezłym łasuchem). Każdego dnia, (no w sumie poza
jednym mega leniwym dniem) po śniadaniu ubieraliśmy się ciepło i marsz na stok.
Jeździło się naprawdę mega, ale nie od początku… Strasznie bałam się upadku.
Byłam mega spięta ale na szczęście, kiedy się wyluzowałam wszystko okazało się
nadzwyczaj proste. Stomia zupełnie mi nie przeszkadzała. Jeździliśmy do
popołudnia i ani razu nie musiałam martwić się o mój woreczek. Nawet pijąc na
stoku grzane winko nie było żadnego problemu. Bardzo lubię tę formę spędzania
zimowego czasu. Aktywnie, w ruchu, a dodatkowo z ogromną przyjemnością i
fantastycznymi widokami.
Wszystkim szczerze polecam takie zimowe szaleństwo na
nartach.
Kolejny raz udowadniam że ze stomią można wszystko.
Stomia nie jest żadną barierą w uprawianiu sportu.
Pozdrawiam serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz