środa, 9 września 2015

Sylwia Ratajczak: Stomia w biegu

Na chorobę colitis ulcerosa – wrzodziejącego zapalenia jelita grubego zachorowałam mając 30 lat. Po trzech latach nieskutecznego leczenia usłyszałam od lekarza, że najlepszym wyjściem jest operacja usunięcia jelita grubego i wytworzenie czasowej ileostomii. Pomyślałam wtedy, że właśnie wybiła mi trzydziestka i do tego wszystko zaczęło się walić. Byłam przerażona i nie chciałam pogodzić się z tą sytuacją.

Na operację wyłonienia stomii zdecydowałam się w styczniu 2014 roku. Nie podjęłabym tej decyzji gdyby nie wsparcie, mojego męża. W mojej rodzinie wcześniej zdarzały się przypadki raka jelita grubego. Nie chciałam więcej czekać, bałam się, że choroba się rozwinie, a wtedy będzie już za późno. Mam przecież kochającego męża i dzieci, dla których właśnie chcę żyć.

Obecnie mam 35 lat, a ileostomię posiadam od 1,5 roku. Lekarze usunęli mi jelito grube, a następnie wytworzyli zbiornik j-pouch z jelita cienkiego. Nie żałuje tej decyzji. Dzięki operacji uwolniłam się od choroby. Najważniejsze jest to, że mogę funkcjonować normalnie – jem to na co mam ochotę i robię to na co mam ochotę, bez strachu „Czy zdążę dobiec do WC”? – przecież mam je przy sobie. J Wiadomo, jak jest ze stomią – raz lepiej, raz gorzej. Psychicznie czasami bywa ciężko, ale nie można się poddawać i iść do przodu i w każdej sytuacji odnaleźć coś pozytywnego. 

Wiosną 2014 roku odkryłam w sobie nową pasje – bieganie. Sport oraz nowe hobby pozytywnie wpłynęły na moje zdrowie. Uwielbiam to robić, a stomia wcale mi w tym nie przeszkadza. W pewnym sensie dzięki niej jest mi nawet wygodniej. Podczas biegu mogą nam się przytrafić różne nieprzewidziane „sytuacje”. I co wtedy? Ja mam woreczek i dzięki temu mogę biec dalej. Zazwyczaj biegałam na dystansie około 7 km. Największy jaki przebiegłam to 15,5 km w jeden dzień. Trasę podzieliłam na 12 km po południu i 3,5 km wieczorem.

Przed pierwszą operacją nie biegałam i zniosłam ją dużo gorzej niż drugą, która chirurga miała być zdaniem dużo cięższa. Zabieg odbył się w styczniu 2015 roku i przerwał moją pasję na trzy miesiące. Mimo to nie poddałam się i bardzo szybko do niej wróciłam. Najwyraźniej kondycja fizyczna ma bardzo duży wpływ na to jak przebiega okres rekonwalescencji.

W tej chwili przygotowuję się do pierwszych w moim życiu zawodów biegowych na 5 km. Trochę się stresuję bo to moje pierwsze zawody, ale wiem, że robię to przede wszystkim dla siebie, a klub biegowy, do którego wstąpiłam bardzo mnie w tym wspiera.
Codziennie wyznaczam sobie nowe cele. Moim największym marzeniem jest bieg w półmaratonie i mam nadzieje, że nic mi w tym nie przeszkodzi. Marzenia się spełniają, wiem o tym doskonale, a stomia nie ma tu nic do rzeczy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz